… czyli rozmowa z Pawłem Wojtyczką, fundatorem Europejskiej Fundacji Aktywizacji Społecznej EFAS i pomysłodawcą projektu asperIT.
To już kilka lat, od kiedy asperIT aktywizuje osoby z Zespołem Aspergera do pracy w IT. Za nami 3 wspaniałe edycje, a przed nami kolejna – w Warszawie. Paweł Wojtyczka – pomysłodawca projektu, zgodził się udzielić wywiadu, w którym opowie o początkach pracy nad asperIT oraz o tym, co w ciągu tych kilku edycji było największym zaskoczeniem!
asperIT: Jakie były Twoje początki zawodowe? Jaką drogą doszedłeś do założenia Fundacji?
Paweł Wojtyczka: Sam pomysł wziął się wiele lat temu. Moje zawodowe początki z branżą IT sięgają wiele lat wstecz, kiedy kończyłem studia na Politechnice Wrocławskiej, na Wydziale Elektroniki na Informatyce. Wówczas założyłem z kolegą ze studiów firmę informatyczną zajmującą się tworzeniem serwisów internetowych, e-commerce itp. Oboje, tworząc na początku małą firmę, razem programowaliśmy. Tak więc jestem programistą z wykształcenia i ta branża jest mi najbliższa. Przez wiele lat tworzyliśmy software house, w którym zajmowaliśmy się projektami dla klientów. Prowadziłem serwis PromoSMS.com. Była to usługa w pełni zautomatyzowana, stricte informatyczna, SaaS-owa. W tym czasie, po kilku latach działalności, zupełnie przez przypadek natknąłem się na temat Zespołu Aspergera. Wzięło się to od pewnego filmu, który oglądałem, również zupełnie przez przypadek, w telewizji.
Był to film o kobiecie, oparty na faktach, która miała dwójkę dzieci i każde z nich miało Zespół Aspergera, każde objawiające się w inny sposób (przyp. red. Miracle Run, 2004). Film opowiada o ich codzienności, o problemach, jakie mieli, zmaganiach w szkole. To, jak wyglądało ich życie, jakoś mnie natchnęło. To był taki zupełny początek. Na podstawie tego zacząłem interesować się tym zagadnieniem, przez czystą ciekawość – być może dlatego, że jeszcze podczas studiów starałem się dostać na studia psychologiczne, jako drugi kierunek – co ostatecznie się nie udało, ale moje zainteresowania szły również w takie kierunki poza informatyczne. Gdzieś ten pomysł kiełkował. Na podstawie filmu i tych zainteresowań jeszcze nic się nie wydarzyło, ale po dwóch – trzech latach postanowiłem założyć fundację.
Na początku nie miała ona być ukierunkowana na taki rodzaj, jak dziś. Byłem konsultantem informatycznym w stowarzyszeniu Sektor 3. To taki inkubator dla organizacji pozarządowych we Wrocławiu. Tam doradzałem pod kątem IT osobom, które chciały działać społecznie. Też chciałem robić coś nie-informatycznego. Dlatego postanowiłam wykorzystać moje zainteresowania, doświadczenia w zarządzaniu i w 2015 założyłem Fundację EFAS.
Na początku robiliśmy drobne projekty niezwiązane z Zespołem Aspergera. Realizowaliśmy mikrogranty związane z pomocą dzieciom i inne tego typu bardzo drobne działania. w pewnym momencie natknąłem się na projekt Akcja Inkubacja, w którym razem z Tomkiem Jasińskim napisaliśmy wniosek o przeprowadzenie pilotażowej wersji asperIT.
Realizacja zaczęła się od tego, że dotarłem do Kasi Rybotyckiej oraz do Jacka Śmigla (tutorzy projektu asperIT). Odbyliśmy kilka długich rozmów, a później wspólnie zrealizowaliśmy pierwszą edycję. Koordynacją zajmował się Tomek Jasiński (dziś Prezes Zarządu). Było to zupełnie spontaniczne działanie, nikt z nas nie miał doświadczenia dokładnie w tym kontekście. Udało się jeszcze nawiązać wspołpracę z testuj.pl i z nimi wspólnie zrealizowaliśmy jedną edycję. Później skończył się grant, ale pojawiły się nowe szanse na kolejne działania. Natomiast konieczność ponownego starania się o grant i zobaczenia, jak to wygląda, oraz że nasze działania są niezależne od tego, czy mamy wsparcie finansowe, czy nie, spowodowało, że w perspektywie długoterminowej chcieliśmy odciąć się nieco od grantów i wypracować takie know-how, które pozwoli realizować projekt niezależnie od grantów zewnętrznych.
asperIT: Skąd pomysł na nazwę projektu?
PW: Zanim nawiązaliśmy współpracę z terapeutami, zanim cokolwiek się zaczęło, na szybko wymyśliłem nazwę asperIT, pod którą w godzinę postawiłem prostą stronę. Wrzuciłem ją na Facebooka, żeby zainteresować ludzi, ktoś natomiast udostępnił to na forum Niegrzeczne Dzieci. Trafiło to w kręgi warszawskie. I nagle otrzymałem mnóstwo telefonów od ludzi z Warszawy, którzy pracują w dużych firmach – chcieli, żeby ich dzieci, które mają Zespół Aspergera, wzięły udział w takim projekcie. To było dla mnie dużą inspiracją do tego, żeby starać się o kolejny grant. Te telefony były bardzo emocjonalne – ludzie opowiadali o swoich dzieciach, o swojej sytuacji i byli w ciemno otwarci na to, co zobaczyli na prostej stronie.
asperIT: Czy przy realizacji pilotażowej edycji asperIT mieliście już w głowie pomysł na długoterminowy projekt?
PW: Na początku chcieliśmy po prostu zobaczyć, jak to się sprawdzi, czy ma to jakąś szansę. Przykłady zachodnich firm, np. Auticon w Niemczech, gdzie zatrudnia się osoby z autyzmem, zainspirowały mnie do tego, żeby spróbować. Nie chodziło o biznes, tylko przez moje dotychczasowe doświadczenia z IT, po prostu zastanawiałem się, jak to możliwe, że osoby w pewien sposób nietypowe potrafią być tak dobre w tych tematach, które mnie są zawodowo bardzo bliskie.
asperIT: Dlaczego warto aktywizować osoby z Zespołem Aspergera właśnie w branży IT?
PW: Te osoby mają naturalne predyspozycje w kierunku nauk ścisłych, potrafią bardzo często osiągać lepsze rezultaty, niż typowe osoby pracujące w tej branży. To była dla mnie podstawa, że można pomóc tym osobom, zapewnić im rozwój, spokojną przyszłość, spokój ich rodzicom w kontekście ich przyszłości. Równocześnie nie będzie to działanie stricte fundacyjne, które nie do końca mi odpowiadało. Chciałem widzieć długoterminowe, namacalne rezultaty. W tym przypadku wszystkie strony wygrywają.
asperIT: Dlaczego wybraliście trójetapowy model szkoleniowy?
PW: To były działania Jacka i Kasi, którzy byli pomysłodawcami treningu kompetencji miękkich. Oni, na podstawie swojego doświadczenia, uznali taki model za najlepsze podejście. Ich rolą było ułożenie programu. Osoby z Zespołem Aspergera mają często trudności w odgadywaniu ogólnospołecznych znaków – metafor, ironii, sarkazmu. Sprawia to kłopoty w codziennej komunikacji. Dlatego obraliśmy takie podejście, bo kluczem – tym co innowacyjne – jest zapewnienie tym osobom tych umiejętności miękkich, których zwyczajnie potrzeba w środowisku pracy i nie tylko. I to się sprawdza – widać to w każdej grupie uczestników – Ci ludzie nawiązują fajne relacje, otwierają się na siebie, na naszych terapeutów. Dzięki takiemu modelowi przeprowadziliśmy już ponad 100 godzin szkoleń, dla blisko 50 osób. Wielu z nich rozpoczęło karierę w IT.
asperIT: Co wyróżnia asperIT od innych projektów społecznych?
PW: W organizacjach pozarządowych, które mają szczytne cele, są ludzie zaangażowani w kwestie społeczne, ale brakuje mi myślenia biznesowego i projektowego. Zawsze bolało mnie myślenie od projektu do projektu. Ta droga też jest jak najbardziej słuszna, ale dla mnie w każdej działalności istotne jest to, żeby budować coś, co w przyszłości – przez sprawne zarządzanie i pomysłowość – będzie miało szansę dalej istnieć i iść naprzód. Nas wyróżnia też namacalny rezultat – nasi beneficjenci podchodzą do międzynarodowego, certyfikowanego testu ISTQB. To dla nich duża szansa.
asperIT: Co było szczególnie zaskakujące na przestrzeni tych lat?
PW: Na swój sposób zaskakujące było, że może być tyle osób, które mogą być beneficjentami naszych projektów. Myślałem, że to mała nisza, która wyczerpie się po pierwszej edycji. Dla mnie osobiście było też zaskakujące, że jest tak duża różnica między tymi, którzy mają Zespół Aspergera i 40 lat, a tymi, którzy dopiero teraz wchodzą w dorosłość. To wynika z tego, że kiedyś się nie dbało o takie osoby, nie było wystarczającego wsparcia, a teraz młode osoby zupełnie inaczej funkcjonują, i to jest ogromnie poruszające. Mnie zaskakuje nawet mój sposób myślenia. Przy pierwszej edycji, przy rozdawaniu certyfikatów ukończenia szkolenia, pewien chłopak wyszedł na środek i nie podał mi ręki, mówiąc, że nie zdał egzaminu (nie uzyskał certyfikatu ISTQB, co nie jest równoznaczne z nieukończeniem szkolenia). Że nie zasługuje na ten certyfikat, bo nie zdał. To taka sytuacja, która dla mnie – powiedzmy osoby typowej – była dość niekomfortowa. Do tego trzeba się przyzwyczaić, szczególnie w pracy z nimi. I to może być trudne.
Dotyczy to też nas – osób, które z nimi współpracują. Było wiele zaskakujących momentów, kiedy tutorzy prowadzili szkolenia z osobami z testuj.pl, i spotykali się z wieloma stereotypami związanymi z tym, jak te osoby funkcjonują i jak strachliwie się to tego podchodzi. To zadziwiające z perspektywy kogoś, kto wie na, czym polega autyzm.
asperIT: Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że w Polsce jest niska świadomość autyzmu?
PW: Tak, jest niska, ale kiedy rozmawiam z ludźmi, wszyscy odpowiadają, że wiedzą, o co chodzi. Aczkolwiek zmienia się sposób komunikacji, coraz więcej się o tym mówi. Mam znajomych, których dziecko długo nie mówiło – do 4 czy 5 roku życia. Odwiedzali więc wielu specjalistów, pojawiło się podejrzenie Zespołu Aspergera. Mając dzieci, przykłada się do tego większą uwagę.
asperIT: W jakim kierunku chciałbyś, aby zmierzała fundacja?
PW: Dla mnie najważniejsze jest, żeby ta fundacja mogła się sama utrzymywać. Chciałbym, żebyśmy długoterminowo, na podstawie pracy z dorosłymi osobami z autyzmem, za 5-10 lat mieli świetnie zbudowane know-how, żebyśmy mogli z naszymi projektami schodzić do coraz niższej grupy wiekowej. Fajnie byłoby za kilka lat móc powiedzieć: hej, mamy fundacje, pomogliśmy tylu osobom, oni się świetnie odnaleźli w IT, wiemy jak z nimi współpracować. Teraz, Drogi Rodzicu, jeśli masz dziecko z autyzmem i ono ma 10 lat, jesteśmy w stanie sprawdzić, czy ma kompetencje w zakresie IT, i proponować tym rodzicom dla ich dzieci szkolenia, które pomogą im, kiedy będą dorosłe. To jest mój cel długoterminowy. Potwierdzają to terapeuci – im szybciej zacznie się terapię tych osób, im szybciej uzyskają wsparcie, tym lepiej rozwinięci będą w kontekście społecznym.
Chciałbym, żeby ta fundacja się rozwijała i żebyśmy mogli zrealizować długoterminowo nasz cel. Chcę, żebyśmy zawsze pozostawali otwarci na nowe koncepcje i idee, które pojawiają się, pracując z różnego typu ludźmi. Chcę, żebyśmy docelowo mogli sami dawać pracę osobom neuroatypowym – satysfakcjonującą, dochodową, która przyniesie ich komfort życia. Chcę, żeby mieli spokój ducha. A jednocześnie to, co wspólnie wypracujemy, żeby było bardzo wartościowe dla naszych klientów, bo jeśli klienci zobaczą, że zatrudniamy tego typu ludzi i oni robią świetną robotę, to w ten sposób nasza misja pójdzie w świat.